Dziś witam Was z pierwszym przepisem. Zaczynam od ciasta, ale od razu muszę zaznaczyć, że jest to dość nietypowe, bo w większości gotuję jednak potrawy dietetyczne, nie słodkości. Żeby jednak nie było, muszę powiedzieć, że przepis, który był moją bazą do tego sernika, też został przeze mnie mocno odchudzony.
Składniki: (proporcje na standardową tortownicę)
Spód: Masa:
- 2 łyżki mąki pszennej - 600 g serka kanapkowego
- 6 łyżek zmielonych płatków z obniżoną zawartością tłuszczu
owsianych - 150 ml gęstej śmietany (12-22%)
- 2 łyżki masła - 2 jajka + 3 białka
- 1 łyżka fruktozy (lub cukru) - 5 łyżek fruktozy (lub cukru)
- wiórki kokosowe, orzechy - 1 łyżeczka wanilii w proszku (lub aromatu)
- woda - kilka kropel soku z cytryny
Spód: mieszamy wszystkie składniki suche i zagniatamy z masłem. Dodajemy wodę (w niewielkich ilościach) - ciasto musi być zwięzłe, ale raczej suche - może się kruszyć i rozpadać na kawałki. Na koniec dodajemy wiórki kokosowe i orzechy - pokrojone według własnego uznania. Ugniatamy ciasto na dnie i ściankach foremki a następnie podpiekamy przez ok. 10 - 15 minut.
Masa: mieszamy mikserem serek kanapkowy - najpierw sam, żeby wpuścić do niego powietrze). Następnie dodajemy fruktozę/cukier, śmietanę, 2 całe jajka i aromaty. Mieszamy aż do uzyskania jednolitej konsystencji i koloru.
Czystym mikserem ubijamy sztywną pianę z białek, przekładamy ją do mieszanki serowej i delikatnie mieszamy łyżką. Całość przekładamy na wcześniej podpieczony spód.
Pieczenie: całe ciasto pieczemy przez godzinę. Ciężko mi powiedzieć, w jakiej temperaturze, gdyż mój piekarnik nie jest na tyle zaawansowany technologicznie, żeby posiadać regulację lub termometr, ale obstawiam, że to coś ok. 160-180 stopni. Po upieczeniu nie ruszamy ciasta - masa serowa jest jeszcze bardzo luźna, tzn. trzęsie się przy każdym poruszeniu i absolutnie nie nadaje się do wyjmowania z formy lub krojenia. Ten sernik najlepiej upiec w przeddzień planowanego łasuchowania.
Najlepiej podawać go z dodatkiem owocowym, np. musem, konfiturą lub polewą.
PS. Wiecie, że najlepiej jeść słodycze przed południem, bo wtedy nasza przemiana materii jest najlepsza, więc więcej spalamy, a mniej idzie nam w boczki? Mmm, porcja sernika na śniadanie... ;)
Masa: mieszamy mikserem serek kanapkowy - najpierw sam, żeby wpuścić do niego powietrze). Następnie dodajemy fruktozę/cukier, śmietanę, 2 całe jajka i aromaty. Mieszamy aż do uzyskania jednolitej konsystencji i koloru.
Czystym mikserem ubijamy sztywną pianę z białek, przekładamy ją do mieszanki serowej i delikatnie mieszamy łyżką. Całość przekładamy na wcześniej podpieczony spód.
Pieczenie: całe ciasto pieczemy przez godzinę. Ciężko mi powiedzieć, w jakiej temperaturze, gdyż mój piekarnik nie jest na tyle zaawansowany technologicznie, żeby posiadać regulację lub termometr, ale obstawiam, że to coś ok. 160-180 stopni. Po upieczeniu nie ruszamy ciasta - masa serowa jest jeszcze bardzo luźna, tzn. trzęsie się przy każdym poruszeniu i absolutnie nie nadaje się do wyjmowania z formy lub krojenia. Ten sernik najlepiej upiec w przeddzień planowanego łasuchowania.
Najlepiej podawać go z dodatkiem owocowym, np. musem, konfiturą lub polewą.
PS. Wiecie, że najlepiej jeść słodycze przed południem, bo wtedy nasza przemiana materii jest najlepsza, więc więcej spalamy, a mniej idzie nam w boczki? Mmm, porcja sernika na śniadanie... ;)
Ten sernik był naprawdę fantastyczny!
OdpowiedzUsuńMniam, i do tego nie tuczący mimo świetnego smaku. A ja byłam tą szczęściarą, która miała go na świątecznym stole! :)
jak ja kocham piec serniki! nawet bardziej niż je jeść, wole patrzeć jak innym smakuje :) Koniecznie muszę wypróbować ten przepis - wygląda fantastycznie, już sobie go nawet zapisałam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i gwarantuję, że się uda (skoro piekarnik o nieokreślonej temperaturze podołał...) ;)
UsuńU mnie właśnie ciasto na deser jest, mąż przed chwilką upiekł :)
OdpowiedzUsuńTo możesz Mu następnym razem też ten sernik podrzucić, może Ci zrobi... :)
Usuńa ja nie umiem i nie lubię ciast robić :) obserwuję i zapraszam do mnie na rozdanie
OdpowiedzUsuńOch kurczę, przepraszam, nie zauważyłam Twojego komentarza wcześniej! :( Ale i tak teraz do Ciebie wpadnę!
UsuńJeszcze lepiej jeść tylko rano i z umiarkowaniem ;)
OdpowiedzUsuńUmiarkowanie nie zawsze się udaje... ;)
Usuńto prawda :) to trudne
Usuń